Nazwa forum

Niestety, nikt nie powie Ci czym jest FluxBB - musisz go poznać sam!

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2020-03-03 01:22:37

elemelek
Administrator
Dołączył: 2020-03-02
Liczba postów: 7
WindowsOpera 66.0.3515.111

#1

Ciężko było mu stwierdzić, na kogo był bardziej wściekły. Na Ryles, która zrobiła mu aferę o coś, co miało miejsce zanim się ogarnął z ich wyłącznością, na Farrah która nie potrafiła dopilnować swojego fagasa, by trzymał język za zębami, czy może jednak na siebie, bo to w końcu on zjebał sprawy po całości. Ostatecznie był skłonny tą złość wymierzyć w siebie, bo gdyby potrafił utrzymać co trzeba w swoich spodniach, nie byłoby problemu. I nie chodziło tylko o tą jedną noc ze znajomą z tindera, ale również o Callahan, z którą jego relacja wywróciła się o całe sto osiemdziesiąt stopni, sprawiając, że czysto przyjacielska, niemal rodzinna atmosfera między nimi, stała się przeszłością, na rzecz tej, przepełnionej pragnieniami ciała i serca, oraz erotyzmem, który stawał się uzależniający. Szlag go trafiał, gdy przed kilkoma dniami wracali do Seattle, a samochód był przepełniony negatywnymi emocjami, z jakimi nawet nie próbował się mierzyć. Nie czuł się uprawniony do wyjaśniania dziewczynie czegokolwiek. Był wolnym facetem, który lubił kobiety. Miała tego doskonałą świadomość, znając go już spory kawałek czasu. Jednocześnie czuł jednak, że naprawdę ją rozczarował, a jej nastawienie względem niego, wcale nie różniło się tak bardzo jak to, jakie on posiadał względem niej. Zależało mu. Było mu z nią naprawdę dobrze pod wszystkimi możliwymi względami. Mógł się z nią kłócić, mógł godzić, mógł spędzać niewinnie czas na cholernej kanapie, jak i dobierać się do jej majtek na wszystkich mniej i bardziej płaskich powierzchniach, wiedząc, że czas ten nie należałby do zmarnowanego, jak miało to miejsce w przypadku licznych kochanek, których imiona zapominał z prędkością światła. Tym gorzej było mu przełknąć serię tych przesyconych ciszą dni, w czasie których mijali się w mieszkaniu bez słowa. Uciekł więc w to, co było mu najlepiej znane. Narkotyki i alkohol. O dziwo, pierwszy raz w życiu, nie zwracał uwagi na kobiety, które mógł mieć, gdyby tylko chciał, kiedy włóczył się po klubach i barach, jakim bliżej było do typowych spelun, niż miejsc o dobrej renomie.
Nie inaczej było tego dnia, kiedy prosto z pracy podjechał na miasto w jedno z ulubionych w ostatnim czasie miejsc. Nie ciężko było tam o działkę, bójkę i szansę na zresetowanie się w najgorsze z możliwych sposobów. Do domu wrócił późnym wieczorem.  Zostawiając taksówkarzowi napiwek, spojrzał w okna mieszkania, widząc, że niewielka ilość światła tliła się tylko z pokoju Rylee. Nie mógł powiedzieć, że go to nie ucieszyło. Wolał wrócić i nie natknąć się na nią w jakiejkolwiek części mieszkania. Chciał jedynie ciszy, spokoju i samotności. Nie dostał ich. Tuż po zamknięciu drzwi, jego uszu dobiegły aż nadto znajome mu dźwięki dobiegające z sypialni Callahan. W pierwszej chwili próbował je zignorować. Udał się do kuchni, gdzie z lodówki wyciągnął piwo, ale im dosadniejsze były dźwięki wydobywające się z gardła kochanki, tym mniejsza była jego cierpliwość, a co gorsza samokontrola. Butelka z piwem roztrzaskała się o ścianę po drugiej stronie kuchni, tuż przed tym jak ruszył w stronę pokoju Ryles. Resztki rozsądku, który wytępiły w sporej mierze dragi spożyte w barze i alkohol, mówił mu, że nie był to najlepszy pomysł, ale miał to gdzieś. Znał już uczucie zazdrości, które dotyczyło tej konkretnej dziewczyny, ale te jakiego zaznał w małym barze w Berrylane, nijak miało się do tego, które z całą mocą uderzyło w niego tego wieczoru.
- Wypierdalaj mi stąd! - ryknął, podchodząc do łóżka i bez najmniejszego zastanowienia chwycił gościa tkwiącego między udami brunetki, zrzucając go z łóżka - Powinienem ci upierdolić łapy za to, że ją tknąłeś, pieprzony sukinsynu - warknął, kopiąc mężczyznę prosto w żebra, ogarnięty furią, której nie sądził, że mógł w ogóle doświadczyć. A już na pewno nie przez kobietę - Ta dupa jest moja, a tym co moje nie lubię się dzielić - wskazał na łóżko i pochylił się, chwytając kochanka Rylee za szyję. Palce jednej dłoni, zacisnął na jego krtani, gdy drugą dłoń zacisnął w pięść, okładając jego twarz, całkowicie nie zwracając uwagi ani na to, że strużka krwi szybko zaczęła kapać na dywan, ani nawet na to, że obok znajdowała się dziewczyna. Jedyne co chciał, to uświadomić wszystkim, że dla tego konkretnego typa, jak i każdego innego, w tym domu, a przede wszystkim w jej łóżku, miejsca nie było, dlatego dość szybko od rękoczynów przeszedł do wyszarpywania mężczyzny z pokoju, postawienia go na nogi i pchnięcia w stronę drzwi wyjściowych - Bierz te szmaty i spierdalaj - dodał po chwili, kiedy zgarnął męskie ubrania z podłogi i łóżka i cisnął nimi w rywala, wyrzucając go chwilę później całkowicie nagiego za drzwi. Wcale nie poczuł ulgi. Wrócił więc do sypialni i stając w jej progu, zmierzył Rylee lodowatym spojrzeniem - Ubieraj się, bo nie mogę na ciebie patrzeć - burknął, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, jak wiele pogardy tkwiło w tej chwili w jego spojrzeniu, którym przesuwał po jej ciele - Ubieraj się, kurwa! - powtórzył donośniej, podchodząc do skraju łóżka by cisnąć w nią pierwszą lepszą koszulką, która wpadła mu w ręce - Mieliśmy tylko jedną zasadę. Zero pierdolenia się w tym domu z innymi, a jednak dałaś dupy pierwszemu lepszego fiutowi - rzucił, czekając aż się ubierze, co miało być zaledwie wstępem do całej fali rzeczy, jakie zamierzał jej wygarnąć tu i teraz.

Offline

#2 2020-03-04 21:09:57

elemelek
Administrator
Dołączył: 2020-03-02
Liczba postów: 7
WindowsChrome 80.0.3987.122

Odp: #1

Rylee nie miała pojęcia, co powinna była sądzić o wydarzeniach sprzed paru dni. Właściwie ze wszystkich sił starała się wyrzucić z głowy myśli dotyczące osoby Rhetta oraz problemów, których prowokatorem mniej lub bardziej świadomie był.
Callahan przywykła do świadomości, że pakował się w niekoniecznie mądre akcje, z którymi związane niebezpieczeństwo prowadziło do sytuacji kryzysowych. Najlepszym tego przykładem były chociażby jego narkotykowe porachunki, w wyniku których nawet ona została wplątana w całe zamieszanie, bawiąc się w chirurga na ich kuchennym stole. Z perspektywy czasu i w odniesieniu do targających nią obecnie uczuć, miała jednak wrażenie, że to naprawdę była niewinna zabawa; coś, co mogłaby powtarzać w nieskończoność, byle tylko nie czuć tego okropnego ucisku w okolicach serca, którego po raz pierwszy było jej dane zaznać podczas niepozornego spaceru po Berrylane w trakcie weekendu.
Rylee naprawdę próbowała zachować spokój i resztki zdrowego rozsądku. Wiedziała bowiem, że Rhett nie był święty, a historie jego licznych romansów były materiałem na naprawdę grubą książkę z gatunku najlepszych erotyków. I tak - noc spędzona z niejaką Farrah miała miejsce tuż przed składanymi deklaracjami, ale Callahan nie była w stanie pojąć, jak bardzo Hawthorne cierpiał na brak skrupułów, skoro po pieprzeniu przypadkowej panny był w stanie przyjechać z nią do Berrylane na cały weekend, wielokrotnie ją przelecieć, a na sam koniec obiecać wyłączność, która z perspektywy czasu wydawała się być gówno wartym rzucaniem słów na wiatr. Ostatecznie więc z jej zamiarów zachowania wewnętrznej równowagi nie wyszło absolutnie nic, zaś przypadkowe spotkanie na jednej z miejscowych ulic zakończyło się karczemną awanturą, której zwieńczeniem była przeciągająca się po dziś dzień cisza.
Rozmawianie, a nawet samo przebywanie z Rhettem w jednym mieszkaniu było całkowicie zbędne, dlatego brunetka skrupulatnie dbała o to, by w najgorszym wypadku jedynie mijali się w drzwiach. Dotychczas wychodziło im to naprawdę dobrze, w efekcie czego Rylee poczuła daleko idącą swobodę. Owszem, nadal pamiętała o niespisanej zasadzie bzykania się poza domem, ale wychodziła z dość prostego i logicznego założenia, że w ich przypadku wszelkiej maści obietnice i umowy nie miały przełożenia w rzeczywistości.
Tamten wieczór rozpoczęła w klubie wraz z koleżankami, zaś jego zakończenie miało miejsce za drzwiami sypialni z przypadkowym, dopiero co poznanym facetem. Kilka wypitych drinków, trochę tańca i flirt sprawiły, że Callahan przeżywała obecnie jeden z lepszych seksów w swoim życiu. Nie były to co prawda doznania równe tym, z jakimi zdążyła się oswoić w ramionach Rhetta, ale nieznajomy mężczyzna miał być na to odpowiednim lekiem. Właśnie dlatego pozwoliła zarówno sobie, jak i jemu na naprawdę wiele, bezwstydnie okazując zadowolenie związane z każdym jego ruchem czy pojedynczą pieszczotą. Była zła, zraniona, podniecona i - przede wszystkim - pijana, co tworzyło mieszankę wybuchową, w wyniku której Rylee pragnęła jedynie całkowicie odlecieć i na moment zapomnieć o wszystkim. Nie sądziła jedynie, że jej plany mogłaby pokrzyżować osoba, którą tak żarliwie próbowała wyrzucić ze swojej głowy oraz serca.
- Co do...? - pisnęła w zaskoczeniu, gdy zdyszany kochanek znalazł się poza zasięgiem jej wszędobylskich dłoni. Nie spodziewała się intruza. Właściwie była przekonana, że Rhett spędzał ten wieczór w jakimś cholernym burdelu, zaś powrót do domu był sprawą do zrealizowania w czasie bliżej nieokreślonym. To byłoby jej bardzo na rękę, bowiem zażenowanie całą sytuacją znacząco przewyższało drobną satysfakcję związaną z widokiem, jaki zastał w jej łóżku. - Kurwa, Rhett, opanuj się! Zostaw go.. - jęknęła żałośnie, gdy bezradnie przyglądała się rozgrywającej się tuż obok łóżka scenie. Dziwnym trafem nie była w stanie się z niego podejść i zareagować, bowiem żaden sposób nie wydawał się być tym odpowiednim. Okrywając się dość prowizorycznie kołdrą, ze strachem sunęła spojrzeniem po męskich sylwetkach, które zwarły się w agresywnym tańcu, gdy omamiony emocjami kochanek odzyskał świadomość i podjął się obrony przed kolejnymi ciosami.
Rylee nie miała pojęcia, ile minęło czasu, gdy nieznajomy mężczyzna zniknął z jej pola widzenia, w powietrzu rzucając jedynie krótki tekst o tym, że jego numer miała i mogła dzwonić. Świadomie wyparła z myśli przekleństwa rzucane pod adresem Rhetta i odwrotnie - ignorowała Hawthorne'a, którego ponowne pojawienie się w sypialni było zaskoczeniem tak samo dużym jak pierwsze wtargnięcie.
- Mam Ci przypomnieć między czyimi nogami wylądował Twój własny fiut zaledwie kilkanaście godzin przed tym, jak obiecywaliśmy sobie wyłączność? - rzuciła sucho, łapiąc rzuconą koszulkę. I faktycznie - zarzuciła ją na siebie, ale wcale nie dlatego, że takie było życzenie mężczyzny. Dopiero w tamtej chwili była skłonna do tego, by wyjść z łóżka i pokonać dzielącą ich odległość. - Nie zachowuj się jak pierdolony hipokryta. Bzykasz na boku jakąś przypadkową pannę, którą potem mijamy na chodniku w Berrylane, a teraz robisz problem, bo chciałam się zabawić. I tak, przyprowadziłam go do domu, bo myślałam, że sam siedzisz w jakimś pierwszym z brzegu burdelu - podsumowała, ruszając do kuchni, gdzie świadomie zignorowała roztrzaskaną w drobny mak butelkę po piwie. Czuła jedynie unoszący się, intensywny aromat alkoholu, który jedynie wzmógł ochotę na poprawienie stężenia tego, który już krążył w jej żyłach. - No i.. nie jestem Twoja. Sam rozumiesz, że w obecnych okolicznościach, nasza drobna umowa jest jakby nieważna. Więc będę dawać dupy komu chcę i gdzie chcę, a Tobie nic do tego, więc albo się z tym pogodzisz, albo śmiało - spadaj z walizkami do jakiejś swojej dziwki. Pewnie masz ich sporo, któraś na pewno Cię przygarnie - skwitowała, gdy w szklance znalazł się lód, a zaraz po nim spora ilość whisky.

Offline

#3 2020-03-04 22:02:41

elemelek
Administrator
Dołączył: 2020-03-02
Liczba postów: 7
WindowsOpera 66.0.3515.111

Odp: #1

Jej prośby docierały do niego, ale całkowicie je zbywał. Nie interesowało go nic o co prosiła, a jedynym celem jaki sobie postawił, było wypieprzenie z własnego mieszkania człowieka, który miał odwagę znaleźć się między jej udami i dotykać jej ciała. Dla niego kłótnia sprzed kilku dni, nie była wcale powodem do tego, by zrezygnować z tej cholernej wyłączności. I to zamierzał jej dać do zrozumienia, gdy po bójce i zostawieniu jej kochanka nagiego na korytarzu, powrócił do sypialni.
- Między udami kolejnej chętnej na szybkie bzykanie szmaty, doskonale o tym wiem - warknął, ale wcale nie zamierzał się kryć z tym, że zdawał sobie sprawę z tego, że każda z kobiet która przewinęła mu się przez łóżko, była nic nie wartą szmatą. Przecież sam, na dobrą sprawę tak je traktował, kiedy po jednym razie zapominał o ich istnieniu i ani myślał dopuszczać do tego, by ten raz się powtórzył. Dotąd sądził, że dla Rylee było to oczywiste, skoro sama również nie miała okazji zobaczyć przy nim dwukrotnie jednej i tej samej kobiety. Nie licząc siebie. A to, że była jedyną, z którą nagiął swoje wszystkie zasady, teraz uważał, że powinno być wystarczająco wymowne, by zrozumiała że nie chodziło jedynie o seks. On sam na dojście do tego, potrzebował sporo czasu, ale zrozumiał. Najwyraźniej o tych kilkanaście godzin za późno.
- Rozczaruję cię, ty ślepa, głupia, idiotko. Tamta noc z nią, była ostatnią, kiedy byłem z kimś innym niż ty. Wiesz czemu? Bo naprawdę chciałem mieć cię na wyłączność i na tą samą wyłączność chciałem ci dać siebie. Dlatego, że tamta noc z nią, uświadomiła mi, że bez względu na to, jak jakaś laska nie starałaby się zrobić na mnie wrażenia i tak myślami potrafiłem być tylko przy tobie. Tak więc proszę bardzo, pieprz się dalej z jakimiś frajerami, tylko dlatego, że zanim doszliśmy do porozumienia i zgodziliśmy się w tym, że chcemy tylko siebie, bzykałem jak leci, ale zauważ, że robiłem to z dala od ciebie, żebyś nie musiała tego słuchać i oglądać, bo w przeciwieństwie do ciebie, myślę o tym, jak mogłabyś się poczuć. A raczej myślałem. Teraz widzę, że za dużo sobie wyobrażałem, licząc na to, że jesteś inna i że z tobą wszystko będzie inne - pokręcił głową, zasypując ją zarzutami, które były odzwierciedleniem jego przemyśleń, jakie kłębiły się w jego głowie od dnia, w którym narzucił im jakiś cholerny celibat, na rzecz uświadomienia sobie po całym tygodniu, że nie miał on najmniejszego, bo wszystko i tak sprowadzało się do tego, że pragnął tylko Callahan.
- Po pierwsze, jesteś u mnie na życzenie twojej matki. Po drugie, ten skurwiel w ogóle się zabezpieczył, czy byłaś gotowa dać się spuścić pierwszemu lepszemu, żeby podzielił się z tobą jakimś gównem? - zapytał, zaciskając dłonie na blacie po bokach Ryles, żeby nie dać jej możliwości wycofania się z tej rozmowy - No? Powiedz, jak było? Dobrze cię pierdolił? Zdążył się zlać w ten łatwy tyłek? A może poszukamy innego, który dokończy to, co tamten zaczął? - dodał, wbijając pełen wściekłości i zazdrości wzrok w jej tęczówki, po czym odepchnął się od blatu i wziął butelkę, z której dopiero co przelała alkoholu do szklanki. Pociągnął z gwinta kilka łyków i z trzaskiem odłożył resztę na blat - Masz rację, każda z tych lasek, która rozłożyła przede mną nogi jest dziwką. Ale muszę cię rozczarować Ryles. Również się w nie wliczasz. Myślałem, że jesteś inna, ale twoja zawiść pokazała, że to wszystko nie było warte zachodu. Nie różnisz się od nich niczym. Do tego jesteś cholerną manipulatorką... Wykorzystujesz to co w tobie najlepsze, do własnych korzyści - rzucił po chwili, nie panując nad tym, co wypływało z jego ust. Nie uważał, by była dziwką. Nigdy nie postrzegał jej w ten konkretny sposób, bo doskonale wiedział, że była świetną laską, która miała swoje zasady. Był jednak całkowicie zaślepiony zazdrością i świadomością, że mu na niej zależało. Do tego wieczoru, próbował uwierzyć w to, że kilka, może kilkanaście cichych dni, pozwoli im pozbierać myśli i dojść do porozumienia, ale widząc ją z innym, stracił całą tą nadzieję. W tej chwili widział w niej kolejną łatwą pannę, która pod byle impulsem była gotowa rozłożyć nogi przed byle kim - Nigdy nie myślałem, że mógłbym się tak bardzo pomylić na czyjś temat, jak pomyliłem się w twoim przypadku - burknął, bardziej do siebie, niż do niej, ale i tak wiedział, że usłyszała każde, przesycone pełnym jadu tonem, słowo.

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
giligili - inflanty - neurolife - stuntbikeforum - globallife

[ Wygenerowano w 0.031 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 620.38 kB (Maksimum: 719.68 kB) ]